niedziela, 16 stycznia 2011

Kathmandu wita cz.2

Widok na centum Kathmandu z hotelu:)
Durbar Square

Tybetanski market


Durbar Square i swiatynia Shivy






Rowerowe ryksze udekorowane z tandetne bukieciki:)






Standardowy ruch w centrum Kathmandu



Rani Pokhari




Ratna Park

Pokaz leczniczej wlasciwosci skorpionow:)


Moze loda na ochlode?:)

Samosa...mniam!

Pokazy tancow i spiewow z calego Nepalu!









Wieza Bhimsen











Moj pokoik- La Casa Lodge

4.10.2010

Ojjj, jakze ciezko bylo dzisiaj wstac.. chyba odsypialam wszystkie niedospane ostatnio noce:) Poniewaz wczesniejszej nocy znalazlam pod drzwiami zostawiona karteczke od kolegow z Chorwacji z zaproszeniem na sniadanie, nie bylo wyboru jak zwlec sie przed godzina 9:). Oczywiscie na sniadanku wyladowalismy w Tip Top, delektujac sie jedzonkiem, jak i rozmawiajac o dalszych planach. Nadal nie wiedzialam co robic... czy isc na trekking w okolice Everestu, czy tez w okolice Langtang. Obie opcje byly bardzo kuszace, choc na pewno totalnie inne...Eveerst gwaratowal niezapomniane widoki na najwyzsze gorki swiata, z kolei Langtang to lokalne zycie i siedmiotysieczniki wokolo. Bylam skolowana co robic. Nie balam sie o kondycje, bo wierzylam, ze nie jest ze mna najgorzej, trzeba bylo wiec rozwazyc wszystkie inne za i przeciw. Postanowilam najpierw sprawdzic loty do Lukli i wszystkie pozwolenia zwiazane z trekkingiem. Dlatego najpierw udalam sie na Thamel do Yeti Airlines, ktore slyna z lotow do Lukli. Po drodze sprawdzialm oferte kilku biur podrozy, ale wiekszosc z nich oferowala lot lini lotniczych, ktorych jeden z samolotow rozbil sie miesiac wczesniej. Wolalam wiec nie ryzykowac i poleciec bezpicznijszymi liniami... jezeli takowe istnieja:):) hihi. Koszt lotu do Lukli z Kathmandu to 115 dol w jedna strone, wiec czekal mnie niezly wydatek, jezeli zdecydowalabym sie na ten trekking. Z Thamel udalam sie spacerkiem w kierunku "Tourist Centre", gdzie zalatwiane sa wszystkie pozwolenia trekingowe. Po drodze minelam jednak uroczy sztuczny zbiornik- Rani Pokhari ,jak i slynny park Ratna. Co ciekawe park nie przypominal parku w europejskim wydaniu, poza kilkunastoma drzewami nie bylo tm zadnej zieleni, a ilosc Nepalczykow krzatajacych sie z kata w kat byla przeogromna:) W centrum turystycznym dowiedzialam sie o pozwolenia trekingowe, ktore wymagne sa przy wszystkich trekkingach (permit- Everest, Yangtang- 1000 nrs, Annapurna- 2000 nrs plus do kazdego trekingu TIMS card- 1450 nrs). Zalatwienie zajmuje godzinke, wiec nie jest to zbyt czasochlonne, ale trzeba pojawic sie w godzinach 8-14:)
Wychodzac z centrum natrafilam na dodatkowa atrakcje- w jednej z sal "konferencyjnych" odbywal sie wlasnie pokaz tancow i spiewow roznych grup etnicznych z calego Nepalu. Myslalam, ze nie uda mi sie tam dostac, ale o dziwo jak tylko spytalam, czy moge zajrzec, w otwartymi rekami zostalam zaproszona do srodka. Kolejne trzy godziny spedzialam ogladajac lokalne stroje, ogladajac lokalne tance i sluchajac lokalnej muzyki. Wow... to bylo niesamowite. Nie do konca wiedziala dlaczego ten pokaz sie odbywa, bo wszytko prowadzone bylo w jezyku neplaskim. Wiedzialam tylko, ze bedzie to pokazywane w TV, bo kazdy wystep nagrywany byl na kamery, ktore krazyly po calej sali. Jak sie pozniej dowiedzialam wszytkie te wystepy sa elemenetm materialu promocyjnego, tworzonego w celu promocji roku 2011, ktory nazywany jest rokiem z Nepalem. Organizowanych jest wiele akcji, ktore maja na celu zachecenie turystow do odwiedzenia Nepalu wlasnie w 2011.
Niemniej cieszylam sie, ze udalo mi sie wziac udzial w takim wydarzeniu.
Wracajac na moja Freak Street odwiedzialam jeszcze wieze Bhimsen i lokalny market, gdzie spotkalam male dziewczynki za wszelka cene probujace sie ze mna porozumiec mimo, ze nie mowily ani slowa po angielsku. To bylo zabawne. Wieczorem kolejny spacerek na Thamel i kolacja wtowarzystwie Speli i Liora. Tym razem poznawalismy smaki Camelie Reastaurant,i jak sie okazalo, jedzenie pozostawialo troszke do zyczenia:)

5.10.2010

To byl psychicznie meczacy dzien. Nadal nie wiedzialam co robic- Everest czy Langtang. Ohhh... powinnam byla przemyslec ta sprawe w Polsce... no ale coz.. jak Drahanka wyjezdza nieprzygotowana to wlasnie tak sie dzieje:) Postanowilam sie wiec spotkac z bratem mojego neplaskiego kolegi, z ktorym bylam na Stok Kangri w Indiach, aby uzyskac jakies informacje gdzie lepiej, gdzie bezpieczniej. Nie spodziewalam sie jednak, ze bede miala okazje spotkac tak doswiadczona osobistosc w gronie Sherpow w Nepalu. Mingma Sherpa, z ktorym mialam przyjemnosc, wlasnie wrocil z Pakistanu, gdzie w tym roku zdobyl 3 osmiotysieczniki (Nanga Parbat, G1, K2). Sposrod wszytkich osmiotysiecznikow do zodbycia pozostal mu jedynie jeden- Kandzendzonga, ktora planuje na rok 2011.. WOW.. bylam pod takim wrazeniem i az glupio bylo mi wypytywac o zwykly trekking w okolicach Everestu, czy o utrudnienia na tej trasie. Wydawalo mi sie, ze te pytania byly nieodpowiednie... skupilam sie wiec na wypytywaniu o wspinaczke na najwyzsze szczyty swiata. To bylo niesamowite spotkanie, choc w kwestii mojego trekingu wiedzialam niewiele wiecej. Podelam jednak decyzje... w droge pod Everest!!!!:):)
Popoludniu zabukowalam bilet do Lukli (230 dol) na 7.10, a wiec za poltora dnia.. wow, trzeba bylo sie pospieszyc z przygotowaniami. Sam zakup jednak tak mnie ubawil, bo sprzedawca byl niesamowice zabawny i w bardzo delikatny sposob poflirtowal ze mna:) Teraz czulam sie zrelaksowana, wiedzialam co mnie czeka przez kolejne trzy tygodnie, wiec fruwalam!! Himalaje wolaja!!!:)
Potem przyszedl czas na drobne zakupy, jak i naprawe butow (planowlam kupic nowe, ale nie znalalazm nic ciekawego, wiec pozostalam przy moich wiosennych, lekkich butach trekingowych, ktore musialam lekko pozszywac:)) WOW... nie ma jak profesjonalne przygotowanie na trekking pod Everest.. hihi.. to cala Drahanka:)
Wieczor spedzilam z chlopcami z Chorwacji. Co ciekawe w Nepalu codziennie popoludniu (poza niedziela) sa przerwy w dostawie pradu. wiec kazdego wieczora cale masto zanika w ciemnosciach,a kazdy chowa sie po nieco oswietlonych katach, oczekujac kiedy nastanie jasnosc:) Mozna do tego przywyknac, a szczerze powiedziwaszy ma to swoj specyficzny urok:) Cale szczescie czesc restauracyjk ma dodatkowe generatory:) Smaczna kolacja w Tip- top, potem poseidzenie na dachu hotelu z podziwianiem czesci Kathamndu ukrytej w wieczornych ciemnosciach. Wow.. to byl piekny widok.
Niestety potem przyszla szara rzeczywistosc. Razem z Gruba walczylismy z moim dyskiem. Za jeden dzien udawalam sie na jeden z wazniejszych trekingow w moim zyciu, a moj dysk, na ktory zawsze zgrywalam zdjecia nie dzialal. Bylam tym b.zestresowana. Wiedzialam, ze ilosc kart pamieci, jakie posiadam, nie wystarczy nawet na pol trekingu, dlatego naprawienie dysku bylo konieczne... a zostalo tak malo czasu. Po dwoch godzinach walki z dyskiem doszlismy, ze prawdopodobnie jest zle sformatowany, a na Gruby mini laptopie nie udalo nam sie tego zrobic w odpowiednim formacie. Pozostalo mi wiec wyluzowac i zajac sie tym o poranku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz